Jedną z pierwszych myśli, jaka pojawiła mi się w głowie po przyjeździe do Barcelony była – „Pier…ę, nie wracam”. Uwielbiam Hiszpanie, a to miasto jeszcze bardziej spotęgowało we mnie to odczucie. Śmiało mogę powiedzieć, że Barcelona zdecydowanie jest idealnym miejscem do zamieszkania.
Ale cóż się dziwić, kiedy w październikową noc można przechadzać się po mieście, bez konieczności ubierania bluzy, o kurtce nie wspomne. Cóż się dziwić, kiedy to w zwykły dzień tygodnia miasto tętni życiem. A nawet w najmniejszych uliczkach "coś" się dzieje,
Dzisiejszy wpis jest jednym z tych, gdzie najważniejsze są zdjęcia, a treść staram się ograniczyć do minimum. Więc, aby już nie przedłużać, na koniec jeszcze tylko zaproszenie do odwiedzenia poprzedniego wpisu – „Hiszpania, poczuć jej klimat jeszcze raz”, według którego będą dodawane kolejne posty z innymi miastami.
Na początek imprezowa część Barcelony wypełniona klubami muzycznymi, a wszystko przy plaży.
Plaża i Hotel W z lewej, z prawej natomiast kolejka na wzgórze Montjuic.
Powyższa wieża od środka.
Wzgórze Montjuic i kawa z widokiem na Barcelonę.
Widok z Pałacu Narodowego
A tutaj widok na Pałac Narodowy
Stadion Olimpijski, gospodarz Igrzysk w 1992 roku,
Arco de Triunfo, jak odwiedzę Paryż, powiem, który lepszy;)
Sagrada Familia, ciężko zmieścić ją w kadrze.
Park Guell, ładny, aczkolwiek trochę przereklamowany.
Casa Batllo, jak dla mnie o poziom wyżej niż równie popularna Casa Mila.
El Nacional, wejście od Passieg De Gracia
Magiczne Fontanny. Żadne zdjęcie nie odda tego co się tam dzieje.
Torre de Callserola z widokiem na Barcelonę.
Torre de Callserola z widokiem na Tibidado
Park rozrywki na Tibidado
Park rozrywki po raz drugi
Sagrat Cor, bazylika na Tibidado
Jedna z genialnych uliczek w Barcelonie
Na koniec palmy. Uwielbiam palmy, najchętniej robiłbym zdjęcia wszystkim napotkanym. Taki fetysz;) Zdjęcie wykonane naprzeciwko wejścia do ZOO.
Więcej o Hiszpanii niedługo...

0 komentarze:
Publikowanie komentarza