Igrzyska w Rio de Janeiro dobiegają końca. MKOL wyłapuje stosowanie dopingu jeszcze przed imprezą, a także w trakcie jej trwania. Mimo wszystko kontrowersji nie brakuję.
Patrząc na finałowy bieg na 800 metrów kobiet, nasuwa się pytanie. Czy kontrole dopingowe to nie za mało?
„Koleżanki mają bardzo wysoki poziom testosteronu, zbliżony do męskiego. (…) Semenya jest w tym sezonie nie do pobicia i jeżeli władze światowej federacji lekkoatletycznej nic z tym nie zrobią, nie przywrócą dopuszczalnego limitu testosteronu we krwi, to wciąż będzie nie do pokonania” -Joanna Jóźwik.
Igrzyska w Rio bez rosyjskich atletów pokazały, że sterydy w tak niezwykłych zawodach będą wykrywane jeszcze przed imprezą i co najważniejsze nie będą tolerowane. W trakcie trwania IO kontrole również są niezbędne, o czym przekonali się polscy ciężarowcy. Dyskwalifikacja braci Zielińskich była dla nas smutna, ale niestety słuszna. Tłumaczenia, że „może mi dosypali do odżywek” do mnie nie przemawiają.
Wracając do wypowiedzi Joanny Jóźwik, brak ograniczeń poziomu testosteronu w krwi to z mojego punktu widzenia, jakieś nieporozumienie. Jeśli chodzi o ciężarowców, nie chce nikogo oskarżać, ale tam prawdopodobnie wszyscy są po dopingu (jednak zabrzmiało, jak oskarżenie). Z tym że przynajmniej tego nie widać na pierwszy rzut oka. W przypadku biegaczek z powyższego zdjęcia jest zupełnie inaczej. Odpowiednio wczesne odłożenie sterydów pozwala uniknąć zdemaskowania ich na testach. Tylko że nie da się ukryć tego w wyglądzie. Sylwetki potężne jak u mężczyzn, męskie rysy twarzy i wysoki poziom testosteronu we krwi to wszystko zasługa dopingu. Pytanie, czy MKOL zrobił wszystko co mógł, aby zapewnić sportowcom zdrową rywalizację na równym poziomie? Według mnie nie, a co Wy sądzicie?

0 komentarze:
Publikowanie komentarza